Pierniki VI
Zwierzyń i okolice (250km) 29.04 - 03.05 2005r

Wersja 2,0

Piątek, po paru godzinach jazdy dotarłem do ośrodka 800_DSC_0128_p.jpg
Na lewo same znane twarze
800_DSC_0121_p.jpg
na prawo tez sami znajomi
Już zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie najeździłem się jak głupi wkoło Warszawy i nie trafiłem przypadkiem do 2oo, tyle ze nieco przemeblowanych. Te same twarze te same tematy..... To mają być Pierniki??  800_DSC_0127_p.jpg
czy tu czy tam  - piwo jest takie samo
800_DSC_0126_p.jpg
i wygląda na to że nie tylko ja mam takie zdanie
800_DSC_0133_p.jpg
Sailor jednak wiedział że nas zaskoczy
800_DSC_0134_p.jpg
Ognisko.... zwykłe ognisko
800_DSC_0130_p.jpg
Zdecydowanie zmienił się nastrój
800_DSC_0132_p.jpg
i zacieśniły kontakty :))
800_DSC_0172_p.jpg
Piwo zaczęło smakować
800_DSC_0173_p.jpg
A potem było już normalnie - jak na Piernikach
800_DSC_0152_p.jpg
rano przed żurkiem świat wyglądał mniej więcej tak
800_DSC_0140_p.jpg
Trzeba było przewietrzyć motury....
800_DSC_0144_p.jpg
i zwyczajowo po winkielkach skoczyć na Słowację
800_DSC_0143_p.jpg
Ciekawe dlaczego po Słowackiej stronie nie  ma żwiru na asfalcie
800_DSC_0221_p.jpg
pokręciliśmy się tu i tam 
800_DSC_0268_p.jpg
a po powrocie nie mieliśmy gdzie zaparkować :)
800_DSC_0129_p.jpg
A Ognisko... mmm
800_DSC_0198_p.jpg
papieros i piwko...
800_DSC_0200_p.jpg
kombatanckie wspomnienia...
800_DSC_0195_p.jpg
wymiana danych :)
800_DSC_0211_p.jpg
Ćwiczenie zgryzu....
800_DSC_0177_p.jpg
Tylko zmęczenie przyszło jakby za szybko ;-)
Kolejny ranek przyszedł jak zwykle nieco za wcześnie. W planach mieliśmy krótką traskę do Przemyśla -  w końcu ile można latać po winkielkach.
Z drogi Lesko - Krościenko po jakichś 5 km skręciliśmy w lewo w asfaltową drogę, która według mapy miała nas zaprowadzić do Przemyśla. Generalnie, w tej okolicy należy być przyzwyczajonym..... 
800_DSC_0220_p.jpg
.....że asfalt kończy się szybko.....
800_DSC_0216_p.jpg
...po drodze spotyka się takie budowle...
800_DSC_0218_p.jpg
... a podążając za wzrokiem posągu...
800_DSC_0223_p.jpg
,,,samemu można się zapatrzeć na dłużej..
800_DSC_0229_p.jpg
Pojęcie drogi jest tutaj dosyć umowne
800_DSC_0226_p.jpg
A podróż wymaga pewnej determinacji
800_DSC_0230_p.jpg
Tym bardziej zdumiewa fakt napotkania zabytku
800_DSC_0239_p.jpg
Kościół obronny z przełomu XVI i XVII wieku
800_DSC_0234_p.jpg
Gdzie na ścianach zachowały się polichromie
800_DSC_0236_p.jpg
Cierpliwie malowane przez zakonników
800_DSC_0238_p.jpg
przy blasku świec przez całe lata
800_DSC_0231_p.jpg
Przecież przez takie okienka to wiele światła do środka się nie przedostaje...
800_DSC_0136_p.jpg
Komórka nie ma tu zasięgu, chociaż właśnie pojawił się asfalt
800_DSC_0227_p.jpg
Lecimy dalej...Czas na przemyski system obronny
800_DSC_0260_p.jpg
Jak widać na tej mapie wcale nie tak łatwo go znaleźć
Sam Przemyśl jest w dolnym prawym narożniku tej mapy. Szańce i forty dwóch pierścieni obronnych Twierdzy Przemyśl zaznaczone są na czerwono. Prawdę mówiąc, gdyby nie strażacy, pewnie byśmy nie znaleźli żadnego z tych fortów. Na szczęście zapytani o drogę gdzieś w śródmieściu Przemyśla specjalnie dla nas pilotowali nas przez parę kilometrów do miejsca z którego już nie mogliśmy zabłądzić. 800_DSC_0240_p.jpg
Po kolejnej szutrowo-gruntowej drodze dotarliśmy na miejsce
800_DSC_0259_p.jpg
Parkujemy przed koszarami
800_DSC_0241_p.jpg
i idziemy do środka
800_DSC_0245_p.jpg
od 1918r trochę tu się zmieniło...
800_DSC_0242_p.jpg
ale wejścia do wnętrza cały czas funkcjonują
800_DSC_0243_p.jpg
Te w lepszym stanie nawet pozwalają....
800_DSC_0244_p.jpg
...tunelami dotrzeć do kaponiery...
800_DSC_0246_p.jpg
wszystkie eksponaty zgromadzone są w prywatnym muzeum w ocalałych budynkach
800_DSC_0247_p.jpg
pamiętacie takie teksty na murach? Tu są
Zwiedzamy ekspozycję a potem korzystając z BARDZO przyjaźnie nastawionej do motocyklistów obsługi muzeum, nigdzie na mapie nie zaznaczonym skrótem, przez nie istniejący na mapie most, za to cały czas asfaltem, omijając Przemyśl wracamy na wieczorną imprezę do Zwierzynia
800_DSC_0274_p.jpg
i znowu nie ma gdzie zaparkować ;-)
800_DSC_0271_p.jpg
za to jest z kim pogadać :)
800_DSC_0281_p.jpg
no i właśnie zaczęły się konkurencje o karton piwa
800_DSC_0280_p.jpg
Dziewczyny! - machanie "zwisem" wcale nie jest takie proste ;-)
800_DSC_0282_p.jpg
a ja i tak spróbuję!
800_DSC_0283_p.jpg
walka była zacięta!
800_DSC_0284_p.jpg
Nie bardzo wiem co to za konkurencja...
800_DSC_0287_p.jpg
może to jakieś nowe ochraniacze na moto?
800_DSC_0291_p.jpg
Wersja dwuosobowa najbardziej mi się podobała ;-)
800_DSC_0304_p.jpg
W czymś takim nie da się zgubić plecaczka
800_DSC_0306_p.jpg
a jakie przy okazji doznania estetyczne ;-)
800_DSC_0294_p.jpg
czas na chwile prawdy.....
800_DSC_0295_p.jpg
Tradycyjny test furmana
800_DSC_0298_p.jpg
tyle że w wersji na moto
800_DSC_0299_p.jpg
Skupienie na twarzy zawodnika mówi samo za siebie
800_DSC_0301_p.jpg
Wygrywający dostanie karton piwa...
Nie podam kto wygrał bo to się nie liczyło, bo startował na skuterze, a nie na motocyklu i za karę wypiliśmy mu całe wygrane piwo.... 800_DSC_0310_p.jpg
a spragnieni motocykliści dostali drugą szansę
800_DSC_0311_p.jpg
pokazania jak są szybcy i dokładni
800_DSC_0313_p.jpg
jaki mają zasięg ramion...
800_DSC_0314_p.jpg
i jak motocykl potrafi współpracować
800_DSC_0316_p.jpg
Chociaż nic z tego nie ma bo nie pije piwa...
800_DSC_0321_p.jpg
Slalom narąbanego motocyklisty to kolejna zabawa
800_DSC_0324_p.jpg
Dlaczego narąbanego? Bo wolno i bez podpórki
 
800_DSC_0323_p.jpg
pomiędzy puszkami z piwem to tylko narąbany spokojnie przejedzie :))
800_DSC_0325_p.jpg
Przecież każdy inny nie zostawi na drodze samotnej puszki z piwem!
800_DSC_0326_p.jpg
Nie minie jej obojętnie
800_DSC_0320_p.jpg
pewnie dlatego na egzaminie zamiast puszek są pachołki :(
800_DSC_0319_p.jpg
Żeby nie było że kłamię - tu widać że nagroda była realna
800_DSC_0336_p.jpg
i byli tacy co jej skosztowali
800_DSC_0335_p.jpg
ale to dopiero nieco później - przy ognisku
800_DSC_0168_p.jpg
zażerając się kiełbaskami
800_DSC_0179_p.jpg
no właśnie - zażerając....
800_DSC_0330_p.jpg
Motocyklista wie jak należy złapać manetkę :)))
800_DSC_0329_p.jpg
Nie napiszę jaki podpis mi tu przyszedł do głowy
 - jeszcze ktoś uwierzy że to prawda ...
800_DSC_0338_p.jpg
Zobacz mam tu coś fajnego ;)
ach !
Byłbym zapomniał!
była jeszcze demonstracja pozycji...
800_DSC_0334_p.jpg
tak się jeździ na turystyku
800_DSC_0340_p.jpg
tak czoperem we dwójkę
800_DSC_0339_p.jpg
a tak na sporcie...
800_DSC_0337_p.jpg
a co wy tam wiecie o sportach....
800_DSC_0333_p.jpg
nieważne.. a ja mam piwko!
800_DSC_0341_p.jpg
chyba trochę odpocznę....
800_DSC_0170_p.jpg
słuchajcie - gasimy światło...
No i zgasło światło i było za ciemno żebym mógł robić zdjęcia więc odłożyłem aparat

Rano było jak zwykle więc się nie będę rozpisywał

Tak czy siak w planach miałem wyjazd do Lwowa.

Na granicy w Krościenku spotkaliśmy kilkanaście motocykli BMW - w sumie na przejściu było coś koło 30 maszyn. Chyba po to żeby się nas szybciej pozbyć, jeden z dwóch pasów do odprawy był doraźnie przeznaczony tylko dla motocykli, a i tak zajęło to mniej więcej godzinę. Pamiętacie jaka była awantura na tym samym przejściu ze 2 lata temu że tu się nie odprawia motocykli?

800_DSC_0342.jpg
500 metrów od granicy już po ukraińskiej stronie
800_DSC_0344.jpg
Pierwsze przykazanie - tankowanie
800_DSC_0345.jpg
Kolejka do dystrybutora spora, cierpliwość się przydaje
800_DSC_0346.jpg
jeden z 3 sprzętów jaki tam widziałem
800_DSC_0347.jpg
Może dlatego we Lwowie byliśmy rodzajem sensacji
800_DSC_0350.jpg
a ludzie na każdym postoju przychodzili robić sobie zdjęcia z motocyklem
800_DSC_0349.jpg
Lwowska ulica z daleka wygląda jak normalna ulica
800_DSC_0353.jpg
można sobie nawet gdzieś usiąść i popatrzeć
800_DSC_0354.jpg
Jest tylko jeden szczegół - wszędzie kostka brukowa
Póki co zdjęć brak więc musze opisać to własnymi słowami:
Lwowska kostka brukowa:

Jest wszedzie. Solidna, granitowa, położona przez mistrzów w swoim zawodzie. Jest tylko jedno ale. Ostatni remont nawierzchni był zrobiony gdzieś tak w 1939 roku. Kostka jest tak sklawiszowana, że ciężko jest znaleźć obok siebie dwa kamienie których lico jest na tym samym poziomie. Dla ułatwienia dodam, że przez to pojęcie rozumiem różnice nie większa niż 2 cm. Do tej niewątpliwej atrakcji należy dołożyć tory tramwajowe które potrafią wystawać na 20 cm (od najwyższej kostki) albo być zapadnięte na 20 cm (od najniższej). Dla motocykla to istny horror.

 

Lwowianie:

Generalnie zwykli, normalni ludzie. Da się z nimi dogadać po polsku (rozumieją) a i ich można zrozumieć jak mówią po ukraińsku. W razie czego dostępne są plany miasta, nawet po polsku więc z bukwami nie ma problemu, ale... no właśnie. Nazwy ulic na tych planach są spolszczone. Zupełna paranoja. Spróbuj zapytać się o ulice Kościuszki na przykład. Bez minimum informacji na temat tego jaki jest system nazewnictwa ulic ani rusz.

 

Zabytki i inne turystyczne atrakcje:

Zabytki i owszem są. Najwięcej ich w mini przewodniku po mieście przetłumaczonym dosyć dowolnie na język polski. Nawet mapka w nim jest. Ale jakoś nie wiadomo dlaczego mimo ze w opisie miejsc jest Cmentarz Łyczakowski to odpowiedniego odnośnika na mapce brak. Interesujące nieprawdaż?

Cmentarz Łyczakowski i jego fragment Cmentarz Orląt Lwowskich opisałem osobno, więc nie będę tym się teraz zajmował.
Tak w ogóle to odniosłem wrażenie, że Lwowianie nie mają pojęcia co to Cmentarz Łyczakowski i nie wiedzą jak tam dojechać. Jakaś plaga. Zupełnie jakbym zapytał warszawskiego taksówkarza o drogę. Tak powie że nie ma szans trafić albo pokieruje na drugi koniec miasta. Nasz sposób na to to pytanie nie o Cmentarz ale o niedaleką jego ulicę. Dziwne ale ją znał każdy zapytany. Jej nazwa to Podwalnaja (jakoś tak) na tej ulicy wystarczyło znaleźć skrzyżowanie z Piekarską i tą prościuteńko do głównej bramy Cmentarza

 

Powrót

Powrót nieco zmienioną trasą do Krościenka był Prawie całkiem spokojny. Praktycznie już żadną atrakcją nie były KOSZMARNE dziury na drodze, piach i inne niespodziewane przeszkody

Przestaliśmy też się przejmować oblewaniem nas wodą - w końcu dla nich to był właśnie lany poniedziałek - Inna sprawa że dzięki jakiemuś pijanemu kretynowi z wiaderkiem składający się właśnie w zakręt Nemo złapałby cudnego szlifa. Pewnie palant dostałby bęcki na otrzeźwienie ale nas było tylko 7-miu a ich cała wioska więc w pięknym kwiecistym rosyjskim stylu Nemo wygłosił słowny opierdol i pojechaliśmy dalej

Granica (wyjazd)

Spokojnie i bez kolejki - pasem dla motocyklistów :)

 

Dwa interesujące teksty z rozmowy z obsadą granicy:

-Czy przewozi pan alkohol?
-Tak
- Ile
- Trzy
- Trzy co? butelki? litry?
- Trzy sakwy
- Proszę pokazać
- Proszę bardzo.
-Aha, rzeczywiście. Dziękuję

-Bak pełny?
-Tak
-Papierosy pan kupił?
-Tak
-A alkohol?
-Też
- No to jedź chłopie!

Na koniec trochę ukraińskiej statystyki:


Drogi - nasze to przy ich drogach są autostradami najwyższej jakości. Trzeba spodziewać się wszystkiego. Łącznie z tym, że oficjalna obwodnica miasta jest w większej części podziurawioną rowami przeciwczołgowymi szutrówką
Paliwo - DWA razy tańsze i BARDZO przyzwoite (moje spalanie już w Polsce przy powrocie przy prędkościach 120-160 na ukraińskim 5,51, na polskim 6,76)
Żarcie - nie mam pojęcia. zjadłem tylko jakiegoś hot-doga i jakąś padlinę w knajpie

Foto-paczka
komiks - Pierniki6
(rar, 97 fotek 800x600, 7,2MB)