|
02.07 - 04.07 2004
|
|
Pierwszą,
nieoficjalną konkurencją rajdu było dotarcie do miejsca zakwaterowania na
oleśnickim zamku. Nie wiem dlaczego, ale mimo opublikowania w internecie
planu dojazdu nie było to takie łatwe i w większości przypadków
uczestnicy przejeżdżali obok wjazdu i potem wydatnie przyczyniali się do
utrzymania wizerunku złych motocyklistów jeżdżąc uliczkami po prąd......
|
Buzar
metodycznie sprawdzał przyjezdnych na bramie |
nawet
nie kazał zdejmować kasków do identyfikacji |
a
następnie bezlitośnie kasował tych co nie zapłacili |
dawał
sobie radę nawet zupełnie po ciemku |
Tych co zapłacili obdarowywał
siatką z koszulkami i czapeczkami zlotowymi, wręczał bony na żarcie,
dawał klucz do pokoju, kazał się wpisywać na listę startową i w końcu w
drodze łaskawości pozwolił wjechać na dziedziniec zamku....
A co? Wolno mu... W końcu to on tym rządził...;-) |
Zamek
mnie po prostu zachwycił
|
facjatki...
|
krużganki
proste i |
...krużganki
wokół wieży |
wyglądało
jakby część zamku pochodziła z zupełnie innego okresu |
takiej
wrośniętej w ścianę wieżyczki nie umiem nawet nazwać |
krużganki
są jednak zajebiste |
architekci
przewidzieli nawet stajnie dla moturów.... |
oraz
to że w bramie swobodnie zmieści się motocykl ;-) |
nad
bramą wjazdową... |
tu
jest napisane ze powstał w 1608 roku... |
nie
przewidzieli tylko mocowania na bannery reklamowe |
i
pod przewodnictwem Organizatora.... |
chłopaki
musieli wdrapywać się na bramę |
kolacyjka
zgodnie z zapowiedziami była porządna |
a
po kolacji - w miasto |
tym
razem zamek z zewnątrz... |
i
poprzez rynek.... |
.....na
oleśnicka starówkę |
nie
bardzo zwracając uwagę na upływający czas... |
łaziliśmy
sobie od knajpy do knajpy.... |
aż
zmierzch zagonił nas ponownie na zamek |
rano
zaczęły się starty kolejnych ekip.... |
poprzedzone
skrupulatnym wyznaczeniem trasy |
mistrz
ceremonii pierwszej konkurencji.. |
..w
której nie każdy mógł mu dorównać :)) |
..Sorry
to Pisarzowice a nie Piotrowice... |
bezlitośnie
spisała nam liczniki |
no
i wio na trasę..... |
asfalt
skończył się bardzo szybko.... |
ale
jakoś dotarliśmy na pierwszy punkt gdzie wytłumaczono nam co mamy robić..... |
co
jak widać wzbudziło entuzjazm u wykonującego.... |
i
radość u obserwatorów... |
Brzezinka..... |
szkoda
ze taki zniszczony... :-( |
za
to kościół po drugiej stronie drogi aż lśni... Tu trzeba skręcić w
prawo na drogę z betonowych płyt. |
tylko
po to żeby zaraz potem wylądować w piachu... |
jak
można zaliczyć glebę na prostej drodze ??? |
Sosnówka.
Drugi punkt kontrolny tuz przy galerii płyt z muru berlińskiego |
i
znowu zwinęli asfalt :( |
na
szczęście nie tylko nam.... |
Trzeci
punkt kontrolny.. to znaczy miejscowość... oczywiście dojazd bez asfaltu a
mapa kłamie !.. ehhhh |
kombinuj
chłopie kombinuj.... |
ja
tylko liczę punkty, Za to litościwie jak na Pastora przystało ;-) |
okolica
wygląda zupełnie inaczej niż na mapie... interesujące... |
5
razy po 10 i będziemy mistrzami! |
jedziemy
dalej.... |
Punkt
nr 4 Rybin... skąd oni mają tu asfalt?? |
punkt kontrolny był przy barze.... niby zwykły bar jakich
przy drogach wiele ale w środku stało coś niezwykłego.... |
rower..
po prostu rower... |
ale
za to jaki! |
light
bar jak u choppera.... |
markowy.....(simson) |
amortyzatory...... |
top
case...... |
klakson,
biegi i hample.... |
no
to se chwile posiedzieliśmy.... |
niestety
na tym punkcie poległa dętka Avissy :( |
ponieważ
jego ekipa została z nim do pomocy to my pojechaliśmy dalej.... |
tu
się skręcało z asfaltu na Pisarzowice.... świetna droga.. szutrowa, zupełnie
bez błota |
Punkt
5.Tu trzeba się wdrapać na dąb
|
a
ja poszedłem zwiedzać okolicę.... |
spojrzałem
w lewo.....
|
..
jeszcze bardziej w lewo... |
poszedłem
parę kroków do przodu
|
odwróciłem
się |
zerknąłem
na prawo... |
i
wyszedłem na zewnątrz. |
zadarłem
głowę do góry |
jeszcze
wyżej.. |
i
z tak zadartym łbem poszedłem na lewo |
jak
już mi szyja ścierpła to okazało się że na dole tez jest interesująco... |
a
gdzie nie gdzie są nawet jakieś krągłości ;-) |
no
ale chłopaki już skończyli konkurencję i trzeba było jechać dalej... |
oczywiście
najkrótszą trasą.... |
punkt
6. Święty Marek. Szukaliśmy grobu tej pani, a ja szukałem zagubionych w
cmentarnej trawie kluczyków od motocykla.... |
jakby
kto pytał to do Jemielni jedzie się tędy.... |
W Jemielni na
stacji czyhał na nas Piernik, ale ponieważ po drodze się rozpadało żal mi
było wyciągać aparat żeby zrobić zdjęcia zmokłemu motocykliście, który
z uporem maniaka próbuje jadąc na śliskiej kostce granitowej wrzucić do 3
wiader 3 puszki..... Z tych samych względów nie ma fotki drogi wyjazdowej ze
stacji.... Mogę tylko powiedzieć, że to ta leśna dróżka, w którą nikt
z was nie pojechał (oprócz teamu Misiaczków na enduro...) |
punkt 8. to
Stronia i zmoknięty Kefir z łamigłówką dla skacowanych. Jakoś poszło....
W nagrodę czekała nas niespodzianka..... nie było już żadnej gruntowej
rozsądnie krótszej drogi do Bierutowa.... 6 km asfaltem.... dobrze że
chociaż lało jak z cebra bo inaczej byłoby strasznie nudno....
|
punkt
9. Bierutów i bardzo zmęczona obsada..... |
w
nagrodę za obudzenie i informację, że jesteśmy już ostatnią ekipą wolno
nam popatrzeć na wystawiony język.... |
chłopaki
pchają motor tyłem a ja jak zwykle idę się rozejrzeć |
co
za okolica.... same ruiny... |
przyroda
daje sobie z nimi radę coraz lepiej.... |
a
solidne z daleka mury... |
z
bliska okazują się mieć dach z nieba i posadzkę
z krzewów |
wracamy... asfaltem 15
km..... nuuuuuuda.. tylko jeden nawiedzony kierowca Mercedesa Sprintera
koniecznie chce nas wyprzedzać na podwójnej ciągłej na zakręcie. Tak się
uparł, że mimo iż jechałem blisko środka to i tak to zrobił.... na szczęście
z przeciwka nic nie jechało... |
Potem, Budyń poszedł
walczyć z naszymi wynikami, a nam zafundowano pokaz i kurs ratownictwa
drogowego. Mam z niego parę fotek na tyle ciekawych ze umieszczę je w innym
wątku a tu w ciągu kilku dni pojawi się odpowiedni link, bo moim zdaniem
warto. Warto wiedzieć co i jak należy zrobić by pomóc komuś i nie
zaszkodzić sobie.
|
na
wyniki oczekiwaliśmy flegmatycznie.... |
pokrzepiając
się leciutko... |
dając
upust nerwom..... |
katując
niczemu niewinne motocykle...
|
w
spokoju.....
|
w
skupieniu.... |
lub
w kapciach w podgrzewanym fotelu przed ekranem |
aż
przyszła wiekopomna chwila i nagrody wystawiono na widok publiczny |
co
zdecydowanie przyciągnęło uwagę oczekujących |
Wysoka
Kapituła zaczęła rozdawać honory.... |
niektórym
to się pofarciło lekkim ślizgiem ;-) |
niektórzy
się musieli wykazać....;-)) |
III. |
zapracować
na miejsce III- cie |
i
przynależne mu nagrody... |
II. |
zapracować
na miejsce II - gie |
Oprócz
sławy również premiowane nagrodami... |
I. |
mnie
mówiąc już o tych którzy ze zdumieniem dowiedzieli się że zajęli
miejsce I-wsze |
a
puchar jest prawdziwy... |
...przy
którym oprócz nagród |
można
się było też napić..... ;-)) |
oraz
przez kilka chwil pochodzić w chwale... |
tym
większej im mniej zostało szampana... |
a
dla niektórych pokonanych ..... |
pozostały
osobiste pocieszycielki ;-) |
lub
ich płynny surogat.... |
a
potem ktoś wyłączył światło.... nie wiecie kto? |
|
|
|
foto-paczka
23 MB/181 zdjęć 800x600
|
|
|
|